Chyba wczoraj niepotrzebnie się tak napinałem przez cała drogę. Bo dzisiaj nie miałem już takiego powera w nogach na podjazdach jak wczoraj. Nie było takiej radości z jazdy jak wcześniej. Dosłownie to mi po prostu się nie chciało jechać dalej. Żadnej mobilizacja do jakiego kolwiek wysiłku. Nawet wyprzedzający mnie biker nie zmobilizował mnie do przyspieszenia. A to w moim przypadku rzecz niezwykła;P W domu w nogach czułem tyle kilometrów jak bym przejechał dystans minimum 150km Nie wiem przez co ta zniżka formy. Może dlatego że wróciłem zmęczony z pracy i od razu wyszedłem na rower. Albo po prost przetrenowanie... Oby ten niepokojący syndrom zamulania na trasie szybko minął, bo tak się jeździć nie da.
Poza tym zastanawiam się nad wzięciem udziału w Family Cup w Rzgowie na Malince Byłby to mój pierwszy start i celem było by chyba tylko dojechanie do mety. Wpisowe tylko 20 zł:D Tylko długość trasy dobija 24km...Jeszcze się nie zdążę dobrze rozgrzać a już będzie koniec I jazda po 3km rundach. Ciekawe jak to będzie wyglądać
Witam!
Na rowerze jeżdżę od momentu założenia konta na BS (nie wliczając wypadów po bułki do sklepu:P).
Odkąd tylko pamiętam lubiłem wyzwania, głównie w sporcie, w którym dążyłem do wyznaczonych celów:). Zaczęło się od tenisa stołowego w gimnazjum. Zacząłem odnosić pierwsze turnieje i sukcesy. Jednak czułem, że to nie do końca było "TO".
Więc spróbowałem gry w siatkę. Zupełnie inne klimaty, ale właśnie o to mi chodziło. Dobrze mi szło, miałem spore sukcesy w reprezentacji szkoły i pojawiła się propozycja gry w amatorskiej lidze. Niestety wszystko się skończyło dzięki szacownemu gronu pedagogicznemu, które postanowiło mnie wyrzucić z drużyny. Do dzisiaj tak naprawdę nie wiem, o co im chodziło...:/
Później za namową mojego przyjaciela zacząłem trenować taniec... Ale nie towarzyski tylko break dnace'a. Niesamowita atmosfera, ludzie na treningach i turniejach. To wszystko przyczyniło się do tego, że Taniec i Muzyka stały się moją pasją na kilka kolejnych lat, dopóki nie przytrafiła mi się kontuzja, która uniemożliwiła mi dalszy trening.
Po rehabilitacji zastanawiałem się, co będę teraz robił w wolnym czasie (oprócz imprezowania;P). Pomyślałem, że rower może być kolejnym wyzwaniem dla mnie.
Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w następnym, jak już będę prezentował jakiś normalny poziom, wezmę udział w kilku maratonach MTB i zobaczę, czy jazda na rowerze to coś dla mnie.
A na razie pokonuję kolejne kilometry i zdobywam cenne doświadczenie;)
Jak na początek, to chyba nie jest tak źle.