Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2009

Dystans całkowity:719.00 km (w terenie 40.50 km; 5.63%)
Czas w ruchu:26:38
Średnia prędkość:27.00 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:89.88 km i 3h 19m
Więcej statystyk

kibicowanie

Środa, 30 września 2009 · Komentarze(0)
kibicowanie naszym Złotkom i pizza w wyludnionym ogródku Presto :]

a po co tytuł wpisu? ;P

Niedziela, 27 września 2009 · Komentarze(0)
Najpierw odwiedzać czarny szlak w puszczy tyszuńskiej, a pózniej pokrecic z Kingą kolo pieknego stawu ;] Piekne i sppokojne miejsce blisko maista, chociaż mało kto o nim wie - i niech tak zostanie ;P

Po zdjęcia

Czwartek, 24 września 2009 · Komentarze(1)
W Końcu znalazłem chwilę wolnego czasu żeby odebrać zdjęcia od Muchozola.
Mucha nie mógł się oprzeć pokusie wypróbowania swojego nowego amora. Jadąc po największych dziurach zbliżamy się do rezydencji Tomasza. Niestety tajemniczy głos z domofonu oznajmia nam, że Tomka niema wyszedł na rower… Jak jest na rowerze to pewnie gdzieś trenuje. Po krótkim telefonie okazuje się, że…jest zajęty, ale nie koniecznie jazdą na rowerze;]
Bartek jeszcze eskortuje mnie do domu i wraca katować swój amortyzatora (Na razie sprawuje się podobnież nieźle. Ale do czasu…;] )

Młynek

Wtorek, 22 września 2009 · Komentarze(2)
Stawy na młynku dzisiaj przykuły moją uwagę. Miałem chwilę wolnego czasu. Nie tracąc go pojechałem pobiegać kilka rundek wokół stawu. Samotny bieg jest strasznie nużący…A przy tym forma nie taka jak bym chciał. Więc wracam szybki do domu
Tylko jedna rzecz mnie zastanawia. Dlaczego mając do dyspozycji wolny wybór wszyscy biegają zgodnie ze wskazówkami zegara?

Po nowe dętki i night driver

Czwartek, 17 września 2009 · Komentarze(0)
Najpierw po odbiór nowych detek. Co nie było takie łatwe bo najpierw się spóźniłem. A później były spore kłopoty ze zlokalizowaniem Tomasza...
Skorzystałem z okazji i obrazu wymieniłem je u Kingi( Dzięki za pomoc;])
Tomasz ma właśnie trudne dni wiec wolałem go nie stresować;P. Żegnam się i ruszam w dalszą drogę
Chociaż jest już ciemno jadę jeszcze do Rzgowa i z powrotem do domu taka krótka trasa na rozgrzanie mięśnie po nużącej pracy.

Jak biegać nie można...to jeździć trzeba

Czwartek, 17 września 2009 · Komentarze(0)
W planach było bieganie...niestety z treningu kondycyjnego nic nie wyszło.
Nie udało mi się już nic na ten wolny czas wymyśle. Chciałem się położyć spać. Ale jak się położyłem i pomyślałem że resztę czasu stracę na sen. Szybko zmieniłem plany. Na to co najbardziej lubię robić. Wsiadłem na rower żeby zobaczyć jak się jedzie po pokonaniu 3 dni wcześniej ponad 400km. Ku mojemu zaskoczeniu noga świetnie podawała;]
Już na pierwszych metrach miałem okazje ścigać się z szosowcem. Niestety zaraz po wyjechaniu z bocznej uliczki staną na pedałach i tylko widziałem jak się oddala. Po kilku set metrach widzę jednak że jest szansa go dogonić. Na zjeździe jeszcze nie mam szans na atak. Ale już na podjeździe wyraźnie się zbliżyłem i zaraz przed Młynkiem siedzę mu już na kole. trochę jednak zmęczony. Jadę za nim bo teraz same zjazdy. na których nie mam z nikim szans. Zaraz za przystankiem 61 jest odcinek wyłożony kafelkami czy czymś takim. I kręty podjazd na którym kolega szosowiec poznaje moją siłę i nie daje rady w pościgu za mną. Ale chociaż się starał bo był niedaleko za mną. Widząc że to nie kolejny cienias na trasie chciałem z nim chwile pojechać. Niestety skręcił w drugą stronę. Tak sobie jechałem dochodząc do w wniosku że nie ma sensu jechać całej trasy na max. Bo to nie są żadne zawody tylko trening. Dalej już spokojnym lajtowym tempem żeby w domu nie paść obrazu ze zmęczenia. Po drodze mijam fabrykę produkującą płatki śniadaniowe. Przez kilka minut towarzyszył mi ten pyszny słodki zapach płatków śniadaniowych. najchętniej kupił bym mleko. wpadł do zakładu spojrzał na szefa groźnym wzrokiem i powiedział. Dawaj płatki bo jestem głodny;]
W drodze powrotnej zrobiło się ciemno. A mnóstwo ognisk na polach i nisko unoszący się dym w zachodzącym słońcu wyglądał naprawdę niezwykle. Szybko ostudził mnie jednak deszcz który zaczął padać nie wiadomo skąd... Zapomniałem że jest ślisko i na małym rondzie o mało co nie wpadłem pod auto. Po przejechaniu 5m na drifcie. Zakończyłem drogę hamowania efektownym upadkiem. Jak zwykle na szczęście nic mi się nie stało. Szybko wstaje żeby nie blokować ruchu i jadę dalej bo przecież średnia spada. Nie mogłem już jechać tak szybko jak wcześniej bo zrobiło się strasznie ślisko. A na dodatek spotkałem na drodze kolumnę szosowców. Którzy zamiast jechać zamulali. Nie mogłem ich wyprzedzić bo jechali całą szerokością mojego pasa. Z naprzeciwka co chwilę auta nas mijają. Została prośba do kolegów żeby trochę zjechali na bok bo mi się spieszy. Teraz jestem już w domu cały przemoczony gdzie okazuję się że porwie wcale nie padało...

Sprawdzić możliwości Margiela;P

Wtorek, 15 września 2009 · Komentarze(0)
Korzystając z okazji, że akurat nudzi mi się w pracy i siedzę przy kompie dodam wpis;]
Ustawiłem się zaraz po pracy z moim kumplem Margielem. Jeździ od niedawna, bo od niedawna ma rower. Ale już teraz widać, jakim talentem dysponuję. Na razie jeździ rekreacyjnie. Jednak już niedługo może się to zmienić…:D
Miała być krótka rundka wokół Łodzi. Przez Nowosolną-Andrespol-Stróża i z powrotem do domu. Jednak dołożyliśmy sobie jeszcze kilka km i pojechaliśmy do Rzgowa.
Po drodze mijało nas sporo szosowców. Na swych nic nieważących maszynach. Większość to prawdziwe cieniasy… Nawet z początkującym bikerm bez problemu zostawiamy ich z tyłu.
W końcu wracamy do domu.
Warto dodać, że Margiel prawie cały czas jechał z przodu a ja na kole. Wiadomo, czym się często kończą moje zmiany…