Piękna wyżowa pogoda, ale jak to w takich wypadkach bywa napły kontynentalnego powietrza z nad Rosji dało sie odczuć. Jednak w końcu założyłem sobie licznik i nie przeszkadzało mi tak rzeźkie powietrze ktore w naj cieplejszym momecie dnia na termometrach pokazywało -13*. Patrząc co chwile na prędkość ktora rzadko spadają poniżej 20 km/h nawet nie odczułem zimna. I tak w pięknej scenerii Jezdzilem sobie łódzkimi ulicami dopóki słońce nie zaszło za chorzymot, w tedy dopiero poczułem jak zrobiło się zimno.W bazie moim naj lepszym przyjacielem był rozgrzany grzejnik;P Chetnie spakował bym bym go w plecak i zabrał ze sobą ale musialem przeżyć następne godziny bez niego jeżdżąc z kursami, prawie by mi sie to udało gdyby nie fakt ze dostałem overtima... miałem odebrać przesylke z pociągu tylko ze pociag spóźnił sie 30 nim. Nikt o tym nie poinformował, a zanim ustaliłem co i jak prawie zamarzlem na fabrycznym. wszystkie pociągi były punktualnie oprócz mojego. było tak zimno i bardzo zimno ze nie mogłem sie już rozgrzać. w fot szybko pod kocyk żeby się rozgrzać. Do tej pory nie wiem czy już odmarzłem, ale jak juz udalo mi sie tyle napisac to chyba jest już lepiej ;] PS Dodawanie wpisów z komórki nie jest zbyt praktyczne;P
Komentarze (3)
Mam licznik i szkoda bylo mi wszystkie dane zpisywać na kartce dlatego wolę chociaż kilka zdań napisac. A w przypadku braku internetu komórka rzeczywiscie się przydaje;P
Witam!
Na rowerze jeżdżę od momentu założenia konta na BS (nie wliczając wypadów po bułki do sklepu:P).
Odkąd tylko pamiętam lubiłem wyzwania, głównie w sporcie, w którym dążyłem do wyznaczonych celów:). Zaczęło się od tenisa stołowego w gimnazjum. Zacząłem odnosić pierwsze turnieje i sukcesy. Jednak czułem, że to nie do końca było "TO".
Więc spróbowałem gry w siatkę. Zupełnie inne klimaty, ale właśnie o to mi chodziło. Dobrze mi szło, miałem spore sukcesy w reprezentacji szkoły i pojawiła się propozycja gry w amatorskiej lidze. Niestety wszystko się skończyło dzięki szacownemu gronu pedagogicznemu, które postanowiło mnie wyrzucić z drużyny. Do dzisiaj tak naprawdę nie wiem, o co im chodziło...:/
Później za namową mojego przyjaciela zacząłem trenować taniec... Ale nie towarzyski tylko break dnace'a. Niesamowita atmosfera, ludzie na treningach i turniejach. To wszystko przyczyniło się do tego, że Taniec i Muzyka stały się moją pasją na kilka kolejnych lat, dopóki nie przytrafiła mi się kontuzja, która uniemożliwiła mi dalszy trening.
Po rehabilitacji zastanawiałem się, co będę teraz robił w wolnym czasie (oprócz imprezowania;P). Pomyślałem, że rower może być kolejnym wyzwaniem dla mnie.
Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w następnym, jak już będę prezentował jakiś normalny poziom, wezmę udział w kilku maratonach MTB i zobaczę, czy jazda na rowerze to coś dla mnie.
A na razie pokonuję kolejne kilometry i zdobywam cenne doświadczenie;)
Jak na początek, to chyba nie jest tak źle.