Obudziłem się dzisiaj ze strasznym bólem głowy. A poza tym ogólnie nie chciało mi się iść do pracy. Wykonałem szybki tel do szefa że dzisiaj niestety nie będę mógł przyjść do pracy. Strasznie rozpaczał że be zemnie nie da rady. Więc umówiliśmy się że tylko odwiedzę 2 klimatów i mam wolne:D Wstałem o 9 szybko wyrobiłem się w pracy i już o 10:30 miałem weekend. Teraz to co najbardziej lobię,czyli rower i wcielenie się w rolę kuriera... Z misją dowiezienia druk Z-3 do wypełnienia w mojej byłej firmie. A następnie do ZUS-u. Żeby go oddać i w końcu otrzymać zaległy zasiłek...Trochę mi się spieszyło więc wybrałem najkrótsza drogę do Pabianic czyli ul. Pabianicką. Tylko że przed wiaduktem zrobił się straszny korek z związku z budową Ikei. Raczej nie wygadało na to żeby ta drogą było szybko. Na chwilę zjazd na Ścieszkę rowerową. Później powrót na główna trasę i wymijanie aut. Niech sobie stoją w korku. Zaraz potem odbijam uliczkę w lewo i dojeżdżam do ul.Wschodniej w Ksawerowie. Omijam korki i zaraz jestem na miejscu w Pabianicach. Teraz rozmowa z byłymi pracownikami w końcu pracowaliśmy razem 3.5 roku ,odbiór wypisanego druku. I w drogę do LDZ. Zmieniłem trochę trasę żeby znowu nie wracać tą samą trasą. Tym razem prze Prawdę w stronę stawów Stefańskiego. W końcu dojechałem do ostatniego przystanku czyli pięknej placówki ZUS. Oddałem druczek pani która była chyba bardzo zadowolona że sam wszystko załatwiłem. Mi to zajęło kilka godzin a ZUS nie mógł dać sobie rady przez 4 miesiące:/ Poza tym to fajna sprawa taka kurierka:p
Witam!
Na rowerze jeżdżę od momentu założenia konta na BS (nie wliczając wypadów po bułki do sklepu:P).
Odkąd tylko pamiętam lubiłem wyzwania, głównie w sporcie, w którym dążyłem do wyznaczonych celów:). Zaczęło się od tenisa stołowego w gimnazjum. Zacząłem odnosić pierwsze turnieje i sukcesy. Jednak czułem, że to nie do końca było "TO".
Więc spróbowałem gry w siatkę. Zupełnie inne klimaty, ale właśnie o to mi chodziło. Dobrze mi szło, miałem spore sukcesy w reprezentacji szkoły i pojawiła się propozycja gry w amatorskiej lidze. Niestety wszystko się skończyło dzięki szacownemu gronu pedagogicznemu, które postanowiło mnie wyrzucić z drużyny. Do dzisiaj tak naprawdę nie wiem, o co im chodziło...:/
Później za namową mojego przyjaciela zacząłem trenować taniec... Ale nie towarzyski tylko break dnace'a. Niesamowita atmosfera, ludzie na treningach i turniejach. To wszystko przyczyniło się do tego, że Taniec i Muzyka stały się moją pasją na kilka kolejnych lat, dopóki nie przytrafiła mi się kontuzja, która uniemożliwiła mi dalszy trening.
Po rehabilitacji zastanawiałem się, co będę teraz robił w wolnym czasie (oprócz imprezowania;P). Pomyślałem, że rower może być kolejnym wyzwaniem dla mnie.
Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w następnym, jak już będę prezentował jakiś normalny poziom, wezmę udział w kilku maratonach MTB i zobaczę, czy jazda na rowerze to coś dla mnie.
A na razie pokonuję kolejne kilometry i zdobywam cenne doświadczenie;)
Jak na początek, to chyba nie jest tak źle.