Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2010

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Nocna Kurierka

Środa, 22 grudnia 2010 · Komentarze(6)
Razem z Maviciem porozwozić trochę prezentów.
Ciekawa odmian od zwykłej jazdy w dzień powoli, nie trzeba się spieszyć, i reakcje ludzi na nasze przybycie...
Mając rower złożony z 3 innych rowerów jechałem obawiając się czy przypadkiem coś mi zaraz znowu nie odpadnie na szczęście jakoś wszystko wytrzymało powolną jazdę w ciężkich warunkach.
Nie było chłodno ale późnym wieczorem dodatkowo atmosfera rozgrzała dziewczyna ok 30 lat. Która otwierając drzwi była w szlafroku, widać że przed chwilą brała kąpiel. I zaraz na samym początku zaproponowała mi czy może też bym się nie wykąpał...
Wiec wniosek jest taki że lepiej przesyłki rozwozić wieczorami:P











Kurier 2 dni zimowej jazdy

Piątek, 17 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Znowu w kurierce ale niestety nie na długo tylko 2 dni wytrzymał rower który dzielnie stawiał opór moim wybitnym zdolnością do destrukcji każdego roweru.
A na dodatek musiałem jeździć na ostrym kole Mavica żeby zawieść ostatnią przesyłek.
Miałem wrażenie ze zaraz się zabiję nie mając do dyspozycji żadnych normalnych hamulców.
Ale muszę przyznać że gdyby nie ta wysoka kadencja to całkiem fajnie by się jeździło;]
A przy okazji dowiedziałem się że jazda w 15 stopniowym mrozie jest o wiele lepsza niż w okolicy zera;)







Bobcyk w miejskiej wersji

Sobota, 11 grudnia 2010 · Komentarze(1)
Bobcyk ma przypominać Allecata musiałem zobaczyć jak to będzie wyglądało>
na miejscu jestem 20 min przed czasem. Ale nikogo nie widzę nie ma żadnych rowerów... pewnie pomyliłem miejscówki... No nic nie będę tutaj stał bo trochę zimno jadę więc kawałek w stronę Piotra który właśnie jedzie z pl Wolności. Po drodze spotykam jeszcze Bartka kuriera za nim go dogoniłem przejechałem dobre 300m. Ciężko oddychając już wiedziałem ze raczej dzisiaj to się nie po ścigam z innymi. Właściwie najchętniej wrócił bym do domu ale już obiecałem innym ze wystartuje poza tym miałem do dyspozycja super maszynę jednośladową (Od Mavika Który pożyczał mi ją pełny obaw ale rower dotrwał cało do końca) więc ostateczni pomyślałem że najwyżej stracę te 2zł za wpisowe:P
Dostrzegam już z daleka znajomą zielona sylwetkę głównego kartografa i organizatora rajdów w lodzi czyli Piotr. Teraz jedziemy myśląc ze pewnie będziemy ostatni i zabraknie dla nas mapek bo było tylko 30szt. Już przed drzwiami widzimy <<orasniz>> i 1 uczestnika he jak się wepchniemy przed niego to nie będziemy ostatni. Szybko się okazało że był to jedyny uczestnik...!
Byłem wyraźnie przytłoczony przez te tłumy na szczęście niedługo zjawili się następni uczestnicy w liczbie...5 No aż takiego nieoczekiwanego zwrotu akcji się nie spodziewałem:P
Ale najważniejsze że każdemu dopisuję humor ( No i naszej rodzynce Ani też) i jest gotowy do ostrej rywalizacji.
Jeszcze tylko udzielając wywiadu dla TV Toya stałem się nieoczekiwanie gwiazdą wieczornych wiadomości sportowych.
W ramach bezpieczeństwa poćwiczyliśmy jeszcze start i w końcu mogliśmy ruszać. patrze gdzie większość jedzie. Wybierając mniej komercyjny kierunek skierowałem się na <<nr>> w parku <<?>>
Nie jedzie się już tak ciężko jak rano.
Jestem na miejscu wyciągam manifest i czytam. Policz ile słupków jest na molu...jakto przeciez to molo jest dosyć długi i słupków od barierki jest tak na oko ok 100. I weź się tu teraz nie pomyl...Zaraz zaraz sprawdzam jeszcze raz manifest aaa... Tylko końcowej barierki:) no do tylu w tym mrozie jestem w stanie doliczyć :P
Nie chciało mi się wracać z powrotem więc jechałem wąskim <<<singltrakiem>> gdzie wpadając za ścieżkę w nie utwardzony śnieg zapadało się od razu do połowy koła.
Teraz prosto na dworzec Łódz-Widzew niby daleko ale trzeba się rozgrzać. Na miejscu proszę o stempel potwierdzający moją obecność jak się później okazało jedynego zawodnika na tym punkcie.
Łyk (bo więcej się nie dało) Zmrożonej wody mineralnej i ruszam dalej. Tak się spieszyłem że prawie przejechałem...pociąg tylko nie taki prawdziwy ( w tym przypadku to raczej było by na odwrót) tylko jakaś plastikową zabaweczkę małej dziewczynki o imieniu Elmirka. Ach ta Elmiraka:P
Jadąc Piłsudskiego mijam stadion Widzewa mijam wiadukt mijam skrzyżowanie z Niciarnianą...
No właśnie a miałem nie minąć tylko skręcić więc musiała nastąpić szybka i to dosyć znaczna korekta kursu. Pod prąd na czerwonym chyba raczej nie zgodnie z przepisami udało mi się przedostać już na właściwą drogę. Czego to się nie zrobi żeby tylko trochę zyskać na czasie żeby tylko trochę skoczyła adrenalina:p
Na ulicy do odnalezienia jest teraz dom o nr 5 i znak kolo niego stojący. Ja widziałem zakaz wjazdu ...inni zakaz skrętu w lewo. Pewnie wtedy nawet nie świadomie znowu jakie przepisy złamałem.
I teraz szybko na najważniejszy punkt na całej trasie czyli punkt żywnościowy bo dla pierwszej osoby do wygrania darmowy zestaw placków w tajemniczo brzmiącej „Plackarni”
Zmotywowany przyglądam się dokładnie każdemu szyldowi zaglądam w każdą bramę mając nadzieję że w końcu znajdę obiekt moich poszukiwań obiekt moich marzeń niestety pod parzystym nr między Kilińskiego a Piotrkowską nie ma nic co by przypominało 'Plackarnie'
już się zacząłem właściwie zastanawiać co to morze tak naprawdę być... Ludzi których spotkałem mówili że nie wiedzą o co mi chodzi ale wskazywali na pizzerie, prasowalnie, salon kosmetyczny i fryzjera... Już zwątpiłem czy nawet jak bym wygrał czy bym chciał co cokolwiek stamtąd jeść:P
Ale jakimś podejrzanym zbiegiem okoliczności spotykam w jednym miejscu Pawła i Anie a za chwilę pojawiają się Piotr z <<>> a przecież było mówione na starcie że w parach nie wolno jeździć. I tak oto wszyscy uczestnicy oprócz (optucz jednego<<>>) Rzucają się na poszukiwanie darmowych placków czy co to tam tak naprawdę jest.
Niespodziewanie Piotr z kolegą gdzieś się ulatniają. Kurcze pewnie znaleźli. (Później okazało się że weszli zamiast do prawdziwej „Plackarni” po prostu do jakiegoś baru zapytali czy to jest plackarnia. Właściciel powiedział ze oczywiście bo tydzień temu robili. Usatysfakcjonowani ta odpowiedzią poprosili o wymagany stempelek na potwierdzenie który nawet dostali i wyszli)
Już się pogodziłem z myślą ze nie uda nam się znaleźć tego punktu. Pilnowałem rower Ani i przy okazji swój nie mogłem nigdzie odejść. Bo właściciel roweru od którego go pożyczyłem wyraźnie powiedział żebym go nigdzie chociaż na chwilkę nie zostawił.
Czekam i czekam na nich nie mogąc ruszyć się miejsca. W końcu biorę dwa rowery i i idę w miejsce gdzie ostatni raz ich widziałem okazuje się znaleźli „Plackarnie” dostali darmowe wejściówki i ujada ze mnie tam w ogóle nie było eh.
Podłamany tym faktem straciłem cały zapał do rywalizacji teraz już na 1,5h przed końcem czasu ruszamy jeszcze już w 3 do Manufaktury na herbatkę z najlepszej herbaciarni w mieście a mianowicie„Czas Na Herbatę”
Teraz niby nic specjalnego czyli nasz pomysł na zjazd z ruchomych schodów dla wózków <<><> pierwszy rusza Paweł coś tam krzyczy ale jakoś się tym nie przejąłem. I ruszam ja chciałem zobaczyć jak działa hamulce na tej nawierzchni. Okazało się że w ogóle nie działają...pomimo że używam tylnego i przedniego rozpędzam się coraz bardziej i widzę tylko Pawła z przodu jak mknie prosto na jakiś ludzi z wózkiem z zakupami. A ja zaraz za nim bez możliwości zatrzymania się jak ona na nich wpadnie to ja jeszcze poprawie wpadając na nich. Na szczęście w ostatniej chwili przestraszenie klienci hipermarketu odskakują na bok zostawiając trochę miejsca na przejazd kolegi z przodu. On oczywiście wykorzystuję to a ja zaraz za nim. 25Km/h na 2 hamulcach to nawet dobry wynik.
Jeszcze Toy Toy znajdujący się koło amfiteatru w parku <<>> i zapisanie trzech litr z niego (Ciekawy pomysł na punkt odnajdywanie szaletów ukrytych w parku i z pisywanie później napisów. Chociaż jak ktoś chciał skorzystać o to proszę punkt idealnie dopasowany do jego potrzeb:P)
Czasu mało sił też już niewiele ale przed metą Jeszcze tylko plac zabaw w parku<<>> i zapisanie z niego pierwszego wyrazy z regulaminu.
I w końcu ciepła meta w <<>>>
okazało się ze byłem 5... odwiedziłem 6 miejsc a zaliczone miałem tylko 3
okazało się że pomyliłem np. napis z toalety było mi tak zimno ze nie chciało mi się już wyjmować manifestu i tego pisać a na miejscu zapomniałem i musiałem strzelać z tymi trzema literami wiadomym skutkiem.
Albo w parku przy placu zabaw. Zimno rak teraz już nie czuję wcale. Myśli już daleko gdzieś w okolicach mety. A tu wczytaj się dokładnie ze chodzi tylko o pierwszy wraz a nie cały punkt z regulaminu.
Mimo wszystko ten zimowo-mroźny BOBcyk Był bardzo udana imprezą. Ciekawe zadania na punktach, Super atmosfera mnóstwo nagród i to wszystko za jedyna 2 zł
Miało być więcej uczestników ale chyba niestety przestraszyli się pogody. Teraz mogą tylko żałować że ominęła ich taka wspaniała impreza

Ale to wszystko nie odbyło by się bez dużego zaangażowania i poświecenia organizatora i oczywiście sponsorów to właśnie dzięki takim ludziom imprezy rowerowe mogą się wciąż odbywać w Łodzi
Którym oczywiście dziękujemy i już nie możemy się doczekać następnego BOBcyka


A Po całych Tych zmaganiach sportowych trzeba zregenerować siły oczywiście w Pizzerii
Wczesna jednak godzina dysponując wejściówkami ( również od organizatora) idziemy na mecz siatkówki Organika-Budowlani Łódź- KPSK Stal Mielec (Niestety przegrany po słabym meczu 3:1)
Po meczu ustawka przed halą która kończy cały dzień wrażeń w pubie Owoce Warzywa.