Po wczorajszej rozgrzewce ruszamy tylko z Pawłem na trasy dzisiejszych szlaków. Nigdy nie miałem okazji jeździć po większych wzniesieniach niż te które są wkoło Łodzi. Więc pierwszy asfaltowy podjazd atakuję jak wszystkie dotąd czyli na blacie z przodu. Ale szybko okazało się że to jednak są góry i jednak przydało by się w końcu zrobić użytek tez z pozostałych przerzutek. Wjeżdżając w teren zrozumiałem że nachylenie 25% to tutaj nic wyjątkowego i że trochę przeceniłem swoje siły...Dalej było tylko gorzej, źle,niedobrze. Ledwo co dawałem radę podjeżdżać pod kolejne szczyty. Zadko kiedy rozstawałem się z przełożeniem 1:1 a nigdy w czerniej nawet z nich nie korzystałem... Jedyne co mi się w miarę podobało to zjazdy wśród tych wszystkich kamieni i korzeni przy tak dużym nachyleniu terenu na takim rowerze tylko z tylnym nie do końca działającym hamulcem bez amortyzacji...czyste szaleństwo:P
Kolejne ruiny tym razem kościół w Karpnikach
Strasznie długi i meczący podjazd nigdy wcześniej pod taki nie podjeżdżałem
Na szczęście widoki w zupełni zrekompensowały cały wysiłek aż chce się jechać dalej;]
Przełęcz Okraj 1046mnpm Najwyżej położone miejsce gdzie wjechałem rowerem do tej pory. I chyba dlatego byłem tak ztyrany że musiałem chwile poleżeć na łące żeby dojść do siebie
Teraz już w dół Tabaczanową ścieżką do Karpacza
Miedzy innymi takimi zjazdami:D
Po drodze skończył nam się zapasy wody ale trafiliśmy na ujęcie wody dla Karpacza na Płomiennicy
Byłem tak zmęczony że marzyłem tylko o powrocie do domu ale Pawłowi marzyły się jeszcze podjazdy i tak zaliczyliśmy np Księżą Górę podjeździe w kształcie spirali na wysokość 628npm. W planach była nawet jeszcze śnieżka chyba...na szczęście brakło czasu;)
Wjechaliśmy w drogę która okazała się być polem. trzeba było przedzierać się przez pastwiska co nie było wcale takie proste. Widoki były piękne i mieliśmy okazje podziwiać je przez błąd nawigacyjny Pawła dwa razy:P
Jakiś kościół,
#lat=50.82979&lng=15.90958&zoom=11&type=2 Tak mniej więcej chyba wyglądała trasa przynajmniej z tego co mogłem się dopatrzeć...Paweł strasznie nie wyrasnie zaznacza trasę na mapie:P
Witam!
Na rowerze jeżdżę od momentu założenia konta na BS (nie wliczając wypadów po bułki do sklepu:P).
Odkąd tylko pamiętam lubiłem wyzwania, głównie w sporcie, w którym dążyłem do wyznaczonych celów:). Zaczęło się od tenisa stołowego w gimnazjum. Zacząłem odnosić pierwsze turnieje i sukcesy. Jednak czułem, że to nie do końca było "TO".
Więc spróbowałem gry w siatkę. Zupełnie inne klimaty, ale właśnie o to mi chodziło. Dobrze mi szło, miałem spore sukcesy w reprezentacji szkoły i pojawiła się propozycja gry w amatorskiej lidze. Niestety wszystko się skończyło dzięki szacownemu gronu pedagogicznemu, które postanowiło mnie wyrzucić z drużyny. Do dzisiaj tak naprawdę nie wiem, o co im chodziło...:/
Później za namową mojego przyjaciela zacząłem trenować taniec... Ale nie towarzyski tylko break dnace'a. Niesamowita atmosfera, ludzie na treningach i turniejach. To wszystko przyczyniło się do tego, że Taniec i Muzyka stały się moją pasją na kilka kolejnych lat, dopóki nie przytrafiła mi się kontuzja, która uniemożliwiła mi dalszy trening.
Po rehabilitacji zastanawiałem się, co będę teraz robił w wolnym czasie (oprócz imprezowania;P). Pomyślałem, że rower może być kolejnym wyzwaniem dla mnie.
Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w następnym, jak już będę prezentował jakiś normalny poziom, wezmę udział w kilku maratonach MTB i zobaczę, czy jazda na rowerze to coś dla mnie.
A na razie pokonuję kolejne kilometry i zdobywam cenne doświadczenie;)
Jak na początek, to chyba nie jest tak źle.