Jest sobota wieczór jak docieramy do Trzcińska po 2 deszczowych dniach spędzonych na jakimś błotnistym polu. Wsłuchany w 'motywujące' słowa wokalistki na koncercie z radością przyjąłem fakt że jestem w pięknym,suchym,ciepłym domku. Wieczorem jeszcze wybraliśmy się do pubu na piwko;P
To był dopiero początek. A co było petem...:D
A już rano wyruszyliśmy na szlak tym razem pieszo, bez rowerów. Ale za to z przewodniczka co Krysia ma na imię i zna tutaj każdy szlak. Już wieczorem zasypiając nie mogłem się doczekać, aż w końcu zobaczę Janowickie góry z bliska;) A dzisiaj już tu jestem, pierwszy raz w górach i nie mogę się nacieszyć tymi widokami wokół. Co chwile odkrywam coś nowego,pięknego, ekscytującego...
Sokoliki 602 mnpm aka Janowickie cycki i rzeczywiste z daleka je przypominają:P Chyba nie było takie dnia żebysmy ich nie widzieli
a za tą niziutką barierką jakies 15m w dół mozna spadać...cos strasznego było tam stanać...
Ale jak widać nie wszyscy się tak stresowali:P
Tutaj było jeszcze gorzej...zadnych barierek
Widok ze szczytu
Najlepsza przewodniczka jak była w okolicy i nasz wierny towarzysz
Tron na Krzyżne górze specjalnie przygotowany na moje przybycie. Na wysokości 10m skąd miałem doskonały widok na swoje ziemie i lud :P
Jedno z wielu pieknych miejsc niestety nie pamietam jak sie nazywa. W każdym razie gdyby nie Krysia nasza przewodniczka nie trafilibysmy tutaj bo nie prowadzi tu żaden szlak...
Gdy za plecami ma się 20m przepasc wszystko lepiej smakuję:P
Gdzie jest Cortez? Na samej gorze i nawet Bambosza widać:P
Teraz dopiero uświadomiłem sobie jak tu jest wysoko. Nie wiem jak tam sie dostałem ale musiałem schodzić na czterech
kolejna skała z pieknym widokiem w drodze do mojej letniej posesji:P A przy okazji jedno z niewielu zdjęć gdzie również fotograf na nim jest:P
Wierny towarzysz naszych wycieczek. Po skałach skakał lepij niż kozica. Bambosz aka Szczekający,Misiek
Po drodze trochę się pogubiłem w całym tym labiryncie...
No i w końcu na miejscu Zamek Bolczów-letnia rezydencja;]
Witam!
Na rowerze jeżdżę od momentu założenia konta na BS (nie wliczając wypadów po bułki do sklepu:P).
Odkąd tylko pamiętam lubiłem wyzwania, głównie w sporcie, w którym dążyłem do wyznaczonych celów:). Zaczęło się od tenisa stołowego w gimnazjum. Zacząłem odnosić pierwsze turnieje i sukcesy. Jednak czułem, że to nie do końca było "TO".
Więc spróbowałem gry w siatkę. Zupełnie inne klimaty, ale właśnie o to mi chodziło. Dobrze mi szło, miałem spore sukcesy w reprezentacji szkoły i pojawiła się propozycja gry w amatorskiej lidze. Niestety wszystko się skończyło dzięki szacownemu gronu pedagogicznemu, które postanowiło mnie wyrzucić z drużyny. Do dzisiaj tak naprawdę nie wiem, o co im chodziło...:/
Później za namową mojego przyjaciela zacząłem trenować taniec... Ale nie towarzyski tylko break dnace'a. Niesamowita atmosfera, ludzie na treningach i turniejach. To wszystko przyczyniło się do tego, że Taniec i Muzyka stały się moją pasją na kilka kolejnych lat, dopóki nie przytrafiła mi się kontuzja, która uniemożliwiła mi dalszy trening.
Po rehabilitacji zastanawiałem się, co będę teraz robił w wolnym czasie (oprócz imprezowania;P). Pomyślałem, że rower może być kolejnym wyzwaniem dla mnie.
Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w następnym, jak już będę prezentował jakiś normalny poziom, wezmę udział w kilku maratonach MTB i zobaczę, czy jazda na rowerze to coś dla mnie.
A na razie pokonuję kolejne kilometry i zdobywam cenne doświadczenie;)
Jak na początek, to chyba nie jest tak źle.