Po urodzinowej imprezie,gdzie wszyscy bardzo chetnie stawiali mi drinki;] i przespaniu 4 godzin. Jakoś udało mi się dobudzic. Jednak dostaję sms z ktorego wynika ze niektórzy bardzo zamulają i ustawka jest odwołana... W sumie to tez nie za dobrze sie czuje ale szkoda marnowac tak pięknego dnia siedząc w domu. Chciałem się gdzieś samemu wybrać, a jeszcze dostałem propozycie nie do odrzucenia od Pawła i Mariusza. Troche Jak zawsze się spóźniłem. Wiec chłopaki ruszyli juz w strone rudzkiej góry. Bo przeciesz ile można czekać...;P Ostatecznie spotykamy sie juz na górce. Uzgadniamy ze jedziemy w strone lotniska, ciekawa propozycja tym bardziej ze jeszcze nigdy tam nie byłem. Myślałem ze jedziemy sie tak tyko przejechać ale po drodze okazało sie że to bedzie ostra jazda...Na początku jeszcze utrzymywałem tempo Mariusza i jechałem za nim Pewnie nie często bede mil taka Okazie:P Trasa wokół lotniska bardzo fajna. Gdyby nie fakt ze przy dużej predkosci na zjeździe zsuneły mi sie nogi w pedałów. najpierw czeka mnie dosyć miękkie lądowanie dupą na siodełku,ktore sie skrzywilo. Później juz bardziej bolesne na ramię. teraz jeszcze brakowało finalnego spotkania z gleba. Na szczęście takie loty mam opanowane i ostatecznie po 10m walki udaje mi sie zatrzymać "bezpiecznie" rower. Siodełko skrzywione, łańcuch wkrecił sie w przerzutkę, dupy i jaj nie czuje... po krotkim postoju zbieram sie jednak i jedziemy dalej. teraz juz mam coraz mniej sił i zamulam niesamowicie. Po 3 okrążeniach ledwo żyje.Jestem bardziej zmęczony niz po nieoficialnym maratonie. Żegnam sie z chlopakami i jade do domu, żeby wkońcu odespać noc.
Komentarze (4)
hoho... ten wpis nieźle mnie rozbawił... o poranku ;]
Cortez zawsze ponad normę. Muszę przyznać, że też nawet nie zauważyłem kiedy trzecie kółeczko zrobiłeś :P Nieźle się trzymałeś biorąc pod uwagę, że byłeś po większej impresce. "Na szczęście takie loty mam opanowane" - 10 punktów za styl lotu ;)
Witam!
Na rowerze jeżdżę od momentu założenia konta na BS (nie wliczając wypadów po bułki do sklepu:P).
Odkąd tylko pamiętam lubiłem wyzwania, głównie w sporcie, w którym dążyłem do wyznaczonych celów:). Zaczęło się od tenisa stołowego w gimnazjum. Zacząłem odnosić pierwsze turnieje i sukcesy. Jednak czułem, że to nie do końca było "TO".
Więc spróbowałem gry w siatkę. Zupełnie inne klimaty, ale właśnie o to mi chodziło. Dobrze mi szło, miałem spore sukcesy w reprezentacji szkoły i pojawiła się propozycja gry w amatorskiej lidze. Niestety wszystko się skończyło dzięki szacownemu gronu pedagogicznemu, które postanowiło mnie wyrzucić z drużyny. Do dzisiaj tak naprawdę nie wiem, o co im chodziło...:/
Później za namową mojego przyjaciela zacząłem trenować taniec... Ale nie towarzyski tylko break dnace'a. Niesamowita atmosfera, ludzie na treningach i turniejach. To wszystko przyczyniło się do tego, że Taniec i Muzyka stały się moją pasją na kilka kolejnych lat, dopóki nie przytrafiła mi się kontuzja, która uniemożliwiła mi dalszy trening.
Po rehabilitacji zastanawiałem się, co będę teraz robił w wolnym czasie (oprócz imprezowania;P). Pomyślałem, że rower może być kolejnym wyzwaniem dla mnie.
Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w następnym, jak już będę prezentował jakiś normalny poziom, wezmę udział w kilku maratonach MTB i zobaczę, czy jazda na rowerze to coś dla mnie.
A na razie pokonuję kolejne kilometry i zdobywam cenne doświadczenie;)
Jak na początek, to chyba nie jest tak źle.